TALENT DRZEMIE WE WSZYSTKICH
Wywiad opublikowany w Gazecie Finansowej nr 32/33 z dn. 9-22 sierpnia 2013 r.
Artystą się rodzi, czy artystą się staje?
Jedno i drugie. Każdy z nas ma potrzebę wyrażania siebie; wszyscy też rodzimy się z pewnymi predyspozycjami, które do owego wyrażania otwierają drogę. Jednym będzie bliżej do malowania, innym do śpiewania, a jeszcze innym do tańczenia. Nie każdy oczywiście może zostać światowej sławy malarzem czy tancerzem, ale też nie sława i pieniądze są w sztuce najważniejsze. Osobną kwestią jest również to że, jak wynika z mojego doświadczenia, większość osób nie realizuje w pełni tego potencjału – najczęściej dlatego, że nie wierzą, że go mają.
Dla kogo przeznaczona jest szkoła rysunku?
Dla każdego kto chce się uczyć rysowania lub malowania.Ze względu na cel nauki, osoby zainteresowane zajęciami można podzielić na trzy ogólne grupy. Pierwsza grupa: szykujący się do zdawania na studia artystyczne (najczęściej – architektura lub ASP).
Druga to osoby, które traktują rysowanie jako niekoniecznie kluczową, ale istotną umiejętność, podnoszącą ich kompetencje zawodowe (np. graficy komputerowi) i trzecia grupa,to osoby zainteresowane tworzeniem hobbystycznie, na bardzo różnym poziomie doświadczenia.
Dwie pierwsze grupy to osoby nastawione głównie na efektywność nauki; wśród tworzących hobbystycznie są natomiast tacy, którym zależy na szybkich postępach, jak i Ci, dla których ważniejsza jest przyjemność i dobra atmosfera na zajęciach.
Zajmują się też Państwo nauką tworzenia komiksów. Jak jest ich sytuacja w Polsce?
To w zasadzie temat na osobny wywiad. Ale postaram się odpowiedzieć pokrótce. Sytuacja komiksów w Polsce jest niejasna. Mamy co prawda festiwale komiksowe w Łodzi i w Warszawie, multum innych “bitew”, “piwek” czy “spotkań komiksowych” w innych miastach, ale sklepów z komiksami jest tyle, co kot napłakał. Fani muszą wypatrywać tej jednej półki w Empiku, czytać webkomiksy albo czekać pół roku na festiwal. Wydawcy działają trochę na oślep, wydają na przykład tylko trzy zeszyty po polsku “na próbę”, reszty trzeba szukać za granicą po hiszpańsku albo francusku. Popularny “Kaczor Donald”, czy “Asteriks” trafia w ręce dzieci, choć są tam smaczki dla dorosłych. Ci ostatni wolą jednak pójść na “Asteriksa” do kina. Na szczęście komiks dojrzewa. Pojawiają się tzw. powieści graficzne poruszające poważne tematy a ludzie zaczynają rozumieć że nie mają do czynienia z “bękartem” obrazów i literatury.
Jakie cechy powinni posiadać idealni nauczyciele i uczniowie rysunków?
Ideałów nie ma, ale pewne kluczowe cechy da się wskazać. W przypadku nauczyciela – nie tylko umiejętność rysowania, lecz też świadomość tego, co do dobrego rysowania jest potrzebne. Zadziwiająco często, nawet na poziomie akademickim, nauczycielami rysunku zostają ludzie, którzy są dobrymi, czasem wręcz wybitnymi artystami, ale zarazem umiejętność rysowania nabyli w sposób intuicyjny i niekoniecznie potrafią werbalnie przekazać ją swoim uczniom. Druga ważna rzecz z tym się wiążąca to umiejętność odróżnienia umiejętności warsztatowych od gustu. Bez tego uczenie rysowania polega w praktyce na narzucaniu uczniom stylu pracy nauczyciela. Dobry nauczyciel pomaga uczniom rozwinąć warsztat, zarazem zachowując indywidualny, unikalny styl każdego z nich.
U ucznia najważniejsze, w moim odczuciu, cechy to szczera chęć do nauki, oparta na czerpaniu przyjemności z rysowania, oraz otwartość na poszukiwania.
Jak rozwijać w dzieciach kreatywność i pasję tworzenia?
Dzieci mają naturalną, wrodzoną ciekawość świata i chęć tworzenia. Praktycznie wszystkie też zajmują się sztuką, przynajmniej plastyczną – nie znam nikogo, kto w wieku 6-8 lat by nie rysował. Aby rozwijać w dzieciach pasję tworzenia, wystarczy pozwolić im na zajmowanie się rzeczami, które je aktualnie pociągają; warto też wspierać je w ich staraniach. Brzmi prosto, ale w rzeczywistości bywa trudne. Często rodzice w najlepszej wierze krytykują dziecięce dzieła (“no bo jak ma być coraz lepszy, skoro nie widzi, co robi źle”), czasem też przymuszają do lekcji rysunku, tańca czy gry na fortepianie, bardziej w myśl swoich ambicji niż chęci dziecka. A choć zachęta do wysiłku czy wskazanie, co można by zrobić lepiej, czasem przydają się, to jednak dla najmłodszych ważniejsza jest pochwała, dająca im znać, że to, co robią ma jakąś wartość.
Jakie efekty i korzyści przynoszą lekcje rysunku?
Poza najbardziej oczywistym efektem (większa wprawa w wykonywaniu prac), dobrze poprowadzone lekcje rysunku rozwijają też umiejętność świadomej analizy własnych i cudzych prac (co skutkuje m.in. szybszymi postępami w rozwijaniu swojego warsztatu), a także elastyczność myślenia. Wbrew pozorom w rysowaniu – zwłaszcza realistycznym – często od wprawy ręki i dobrego wzroku ważniejsza jest umiejętność spojrzenia na otaczającą nas rzeczywistość inny sposób.
Czy Polacy chętnie biorą udział w kursach rysowania, malowania?
Nie mam skali porównawczej do innych krajów, natomiast gdy szkoła ruszała, mile zaskoczyła mnie liczba osób, które chcą uczyć się rysowania i malowania dla przyjemności i własnej satysfakcji, bez planowania artystycznej kariery.
Czego uczy się nauczyciel od ucznia w czasie zajęć?
Przede wszystkim dogłębnego zrozumienia poruszanych zagadnień. Aby być w stanie coś prosto i przystępnie wytłumaczyć, trzeba to naprawdę dobrze rozumieć; mając od dawna opanowane pewne umiejętności łatwo zapomnieć, co takiego było wyzwaniem przy ich nabywaniu. Prócz tego, każda osoba przychodząca na lekcje rysunku to unikalna osobowość i niepowtarzalny sposób rozumienia świata; poznawanie tej osobowości, zarówno na płaszczyźnie międzyludzkiej, jak i tworzonych prac, to chyba najciekawszy aspekt bycia nauczycielem.
Czy plastyka w szkole wystarczy?
Dobrze poprowadzone lekcje plastyki na pewno wspierają dziecięcą kreatywność. Dobrze – czyli nastawione bardziej na twórczość niż odtwarzanie schematów i dostarczające inspiracji, np. poprzez wykorzystanie różnorodnych materiałów i technik; lepienie z plasteliny, rzeźbienie w masie papierowej czy glinie, malowanie farbami po kartce, ale i folii aluminiowej, tworzenie kolaży – to wszystko może pobudzać dzieci do dalszych prób i poszukiwań. Niestety lekcje plastyki w szkole zaliczają się raczej do tych “mało ważnych” i tym samym w praktyce ich poziom często pozostawia wiele do życzenia.
Jaką rolę pełnią tego typu szkoły?
Jak widać po wcześniejszej liście grup zainteresowanych zajęciami, dla każdego uczęszczanie na zajęcia w szkole rysunku może mieć inne znaczenie – dla jednych może to być etap w zdobywaniu sformalizowanego wykształcenia artystycznego, dla innych miejsce, gdzie mogą rozwijać swój talent zgodnie z własnymi potrzebami, a jeszcze inni mogą traktować to, jako sposób na przyjemne i kreatywne spędzenie wolnego czasu.
W jaki sposób można zwiększyć zainteresowanie rysowaniem?
Zacznę od tego, że nie każdy się interesować rysunkiem musi, nawet jeśli ma do niego predyspozycje, różne można wybrać ścieżki w życiu i dobrze, bo inaczej byłoby nudno. Natomiast jest pokaźna grupa osób, które przed rysowaniem powstrzymuje nie tyle brak chęci, co wiary we własne siły. Wciąż powszechny jest, niestety, pogląd, zgodnie z którym albo należy się do (nielicznej) grupy posiadającej talent, albo (liczniejszej), która tego talentu nie ma. Tymczasem talent to nie jest rzecz zero-jedynkowa; po prostu Ci którzy mają większy uczą się szybciej, ci którzy mają mniejszy – nieco wolniej. Z mojego doświadczenia talent wystarczający do opanowania umiejętności realistycznego rysowania na solidnym poziomie mają prawie wszyscy i większości do uzyskania przyzwoitego poziomu wystarczy kilkadziesiąt godzin nauki.
Kluczowe jest przy tym dostosowanie metod nauczania do poziomu umiejętności, zwłaszcza w przypadku początkujących. Najczęściej nauka rysunku polega na postawieniu ucznia przed modelem czy martwą naturą i stwierdzeniu “rysuj, jak umiesz, jakby co dostaniesz na bieżąco wskazówki”. O ile to całkiem niezła metoda dla osób, które posiadają już pewne doświadczenie, to dla początkujących jest to skok na głęboką wodę, który częściej niż efektywną nauką skutkuje frustracją i myśleniem w rodzaju “nie mam pojęcia jak się za to zabrać, nie wychodzi mi, nie mam talentu do rysowania”. Można to porównać z nauką np. języka szwedzkiego poprzez posadzenie z rodowitym Szwedem z poleceniem “rozmawiaj po szwedzku, dogadaj się, jak umiesz”. Większość zapewne będzie miała poczucie komunikacji na poziomie małego dziecka (“To jabłko, ja głodny”). Jednak po semestrze sensownie ułożonego kursu językowego da się wymienić wrażenia na temat ostatnio widzianego filmu czy porozmawiać o planach na wakacje. Podobnie jest z rysunkiem; nawet osoby, których dzieła przypominają prace 8-latka, potrafią czynić zaskakująco szybkie postępy, o ile tylko stopniowo są zaznajamiane z “gramatyką rysunku”.
Z Łukaszem Zagrodzkim, artystą grafikiem, trenerem rozwoju osobistego oraz założycielem i nauczcielem w Szkole Rysunku CREA, rozmawiała Aneta Jóźwiak